Zjazd , woda i nasza cierpliwość
Witam, u nasz na budowie mamy przerwę zimowa, ale my za to biegamy po projektantach i urzędach i jesteśmy coraz mniej cierpliwi ( nawet moj maz traci cierpliwość , a uwierzycie mi ze to naprawdę sztuka wyprowadzić go z równowagi ) postanowiliśmy na wiosnę zrobic przyłacze wody i zjazd z drogi powiatowej ( czytaj droga gruntowa pełna dziur ). O ile woda idzie dosyć bezboleśnie jak narazie ( zapewne to cisza przed burza ) to nasz zjazd to jedna długa droga pod górę. Po znalezieniu bardzo konkretnego pana od projektów , wysłaliśmy mu czesc dokumentów, pan po 3 dniach dzwoni i prosi o jeszcze jakies dokument, no to zaczynamy przeglądać zebrana dokumentację i co??? Nie mamy , nie dostaliśmy od drug powiatowych, maz pojechał zdobyć kopie a pan nam mowi ze oni tego nie maja ( mamy potwierdzenie wpłynięcia do nich wniosku w 2013roku ) poczym stwierdza ze w sumie to on nie jest taki ważny i musimy sobie poradzić bez niego, a tak w ogóle to po co nam zjazd , możemy sobie darować bo ta droga jest jeszcze w budowie i kiedyś nam drogowcy go wybudują ( ta ta drogę budują od 33lat i jakoś efektów brak ), nie zrazeni ta rozmowa, moz pojechał do zarządu drug powiatowych i tam usłyszał ze to pozwolenie które mamy jest nie ważne ponieważ jest wystawione na poprzedniego właściciela i musimy starać sie o nie od nowa (&@&@&). Z dobrych wieści to nie musimy robic organizacji ruchu na czas ewentualnej budowy wystarcza dwa kolki i czerwona taśma. To tyle , ogólnie czeka nas kolejna wizyta geodety i wyrabianie kolejnych mapek, i będziemy składać powtórne pozwolenie na budowe , jak je dostaniemy , to zrobimy jak nam Pan w starostwie podpowiedzial, co 2 lata iść po pieczątkę o wydłużenie pozwolenia i czekać az nam kiedyś drogę zrobią, bo teraz to nawet niewiadoma co mamy zrobic, wysokosc tego zjazdu , czy robic przepust i tak ogólnie to nic niewiadomo ;)
To tyle pozdrawiam